Piotr Hauder odchodzi z Fortecy Świerklany!
Z zespołem Fortecy przeszedł drogę od klasy A do czwartej ligi. Teraz ogłosił, że po zakończeniu sezonu rozstaje się z klubem. Jak mówi sam trener Piotr Hauder – “Decyzję o moim odejściu podjąłem już w lutym, o czym poinformowałem władze klubu. Decyzja nie należała do prostych, w tej chwili wiem jednak, że była słuszna.”
Kuba Pochwyt: – Ogłosił pan, że po sezonie opuszcza Świeklany. Czy to prawda?
Piotr Hauder: – Decyzję o moim odejściu podjąłem już w lutym, o czym poinformowałem władze klubu. Decyzja nie należała do prostych, w tej chwili wiem jednak, że była słuszna.
Czy ta decyzja jest nieodwołalna? Przecież zespół, szczególnie wiosną, spisuje się bardzo dobrze.
Moje odejście z Fortecy jest przesądzone i decyzja jest nieodwołalna. Zawodnicy wiedzą od pewnego czasu o mojej decyzji, bo bardzo mi zależało na tym, żeby dowiedzieli się o tym ode mnie osobiście. Tak naprawdę zawodnicy to dla mnie najważniejsi ludzie w klubie, którzy poświęcają swój czas i zdrowie dla jego dobra. To im należy się największy szacunek. Jestem trenerem, który nie „układa” się z działaczami. Raczej niepokorny ze mnie człowiek, który nade wszystko szanuje zawodników.
Zespół Fortecy przejął pan przed startem sezonu 2009/2010. Od tego czasu klub zanotował pasmo sukcesów w postaci awansu do okręgówki, a następnie do IV ligi.
Jestem osobą niepokorną, ale skromną i niechętnie wypowiadam się o swoich sukcesach. Niemniej przyszedł czas na jakąś refleksję i analizę czasu spędzonego w Świerklanach. Faktem jest, że od mojego przyjścia do Fortecy drużyna poszła w górę, ale wpływ na to miało sporo czynników. Udało mi się przekonać działaczy do mojej filozofii działania klubu. Każdy musiał wiedzieć jakie jest jego miejsce w klubie i co należy do jego obowiązków. Moją postawą motywowałem zarząd do zaangażowania się w 100 proc. Od tego zacząłem pracę w Fortecy, po czym tak naprawdę przyszedł czas na prawdziwą pracę trenerską, czyli drużynę. Do dzisiaj wspominam początki. Na pierwszym treningu ja swoje, a zawodnicy swoje. Wyglądało to tak jakbym przyszedł na boisko szkolne i nagle zacząłem wymagać od ludzi, którzy tak naprawdę bawili się w piłkę bez konkretnego celu, rzeczy nie koniecznie akceptowanych, czyli zaangażowania w trening, słuchania tego co do nich mówię i nauki dyscypliny taktycznej. Pamiętam pytanie jednego z zawodników w początkowej fazie mojej przygody w Świerklanach: „trener, a te treningi dają nam coś?” Na szczęście moja filozofia gry w piłkę nożną szybko przypadła do gustu chłopakom i szybko złapaliśmy kontakt. W pierwszej rundzie mojego pobytu w Fortecy na 15 meczy wygraliśmy 14, jeden remisując, tracąc przy tym tylko 5 bramek. Taka sytuacja spowodowała pełne zaufanie do mojej osoby ze strony drużyny, co procentuje do teraz. Faktem jest, że dołączyło wtedy do zespołu 4 zawodników, których wybrałem drogą selekcji. Były to decyzje przemyślane, bo już w ostatnich paru meczach sezonu poprzedzającego moje przyjście obserwowałem Fortecę i wiedziałem gdzie są braki. Udało się stworzyć „maszynkę do wygrywania”. Niestety, co roku to działacze chcieli bardziej decydować o tym kto przychodzi, kto odchodzi z klubu, a to uważam źle wróży na przyszłość Fortecy. Z tamtej drużyny do dzisiaj zostało tak naprawdę 5 zawodników: Dawid Ucher, Daniel Lubszczyk – kapitan pełną gęba, Karol Szypuła, Maciek Wieczorek oraz Piotrek Pastuszak, który wypromował się w Fortecy i poszedł na sezon do 3-ligowej Polonii Łaziska, gdzie trzeba powiedzieć, dobrze sobie radził. Ci ludzie napędzali i napędzają do dzisiaj resztę ekipy.
Dalsza część artykułu na sport.nowiny.pl
Autor: Kuba Pochwyt
Źródło: sport.nowiny.pl